Katarina K. – powiat

Problemy z trawieniem, jelitami i zaparciami towarzyszyły mi, odkąd byłam nastolatką. W tym czasie przestałam pić mleko, zaczęłam unikać laktozy, a z powodu przekonań dietetycznych przestałam też jeść mięso. Nie brakowało mi niczego w diecie, ale bóle brzucha w dolnej części jelit (w okrężnicy) i zaparcia nadal mi dokuczały. Przeszłam przez anoreksję, a następnie przez dziesięć lat bulimię, z której na szczęście wyszłam – ale podbrzusze wciąż mnie bolało, najpierw w związku z konkretnymi pokarmami, które logicznie stopniowo usuwałam z jadłospisu, później, bez oczywistej przyczyny zewnętrznej ani ze względu na środowisko, w którym żyłam.

Ból nie był stały, pojawiał się tylko sporadycznie, ale jak się pojawił, to naprawdę bolało: w ostrej fazie bólu brzuch był mocno wzdęty i odczuwałam go dosłownie przy każdym oddechu. Oczywiście próbowałam prawie wszystkiego: kuracji dietą, ziołami, herbatami peruwiańskimi, suplementami diety, pałeczkami kwasu mlekowego, detoksykacją, kontrolowanym postem, specjalnymi dietami… Ulga przychodziła, ale zawsze była krótkotrwała. Co więcej, okres, w jakim te metody przynosiły ulgę, stawał się coraz krótszy.

Przez wiele lat ciepła woda na pusty żołądek pomagała mi rano na zaparcia. Kiedy przestała działać, przestawiłam się na ciepłą wodę z octem jabłkowym. Po kilku latach ten „eliksir młodości” również przestał działać, a ja postawiłam na ciepły roztwór sody oczyszczonej. Ale ogólnie rzecz biorąc, zdecydowanie nie czułam się kobietą na szczycie swoich sił. Już nie wiedziałam, co robić, a te pieniądze, które wyrzuciłam przez lata na te wszystkie „próby“…

Kolonoskopia wykazała polipy w jelicie grubym

W 2018 roku, po prawie dwóch dekadach (!) z bólem, postanowiłam skontaktować się z moim ówczesnym lekarzem rodzinnym. Lekarka nawet nie popatrzyła na brzuch, tylko na podstawie mojego opisu, poradziła mi włączyć do diety pałeczki kwasu mlekowego i mięso, a przynajmniej mocne buliony mięsne. Nie mogłam trawić mięsa, ból był jeszcze silniejszy, więc zaczęłam gotować buliony. Być może dało mi to trochę więcej siły fizycznej (całkiem zrozumiałe po dwudziestu latach weganizmu), ale poza tym nie zmieniło niczego jeśli chodzi o odczuwany ból. W tym czasie przeniosłam się na drugą stronę kraju, zmieniłam więc lekarza pierwszego kontaktu i poprosiłam, aby zajął się moimi problemami. Ponownie, nie dotykając mojego brzucha, powiedział mi, że prawdopodobnie przyczyną moich dolegliwości jest stres (nie zaprzeczam). Jednak dwadzieścia lat zaparć musiało mieć wpływ na jelita, nie mówiąc już o toksynach w organizmie. Musze jednak przyznać lekarzowi, że natychmiast wystawił mi skierowanie na kolonoskopię. Po trzymiesięcznym oczekiwaniu, w grudniu 2020 r. w końcu przyszła kolej na mnie– a potem usłyszałam werdykt: „Pięć polipów w pobliżu odbytnicy. Cztery są w normie, w piątym stwierdzono zmiany komórkowe. Kontrola za pięć lat“.

Na nic nie będę czekać!

Wiadomość ta zaparła mi dech w piersiach. Jeśli zdecydowanie czegoś nie zrobię, poczekam z założonymi rękami, w ciągu tych pięciu lat zmiany komórkowe dojdą do etapu, z którego nie będzie już odwrotu! Co więcej, w tym czasie (w latach 2020-2021) wraz z bliskim członkiem rodziny, a właściwie najbliższym, stanęłam w obliczu jego poważnej choroby. Dwadzieścia cztery godziny na dobę w ciągłym stresie i pod taką presją psychiczną, że nikt, kto nie był w podobnej sytuacji, tego nie zrozumie. Źle spałam, źle jadłam i na toaletę nie usiadłam bez specjalnych środków przeczyszczających (na szczęście nie tych uzależniających, ale był to raczej suplement diety, który może mieć działanie przeczyszczające). Bóle brzucha również nie ustąpiły, wręcz przeciwnie – zaczęły się przemieszczać wszędzie, gdzie było to możliwe, ale zawsze była to okolica jelita grubego. Mądra rada wtajemniczonych, że „to wszystko jest ze stresu i że minie” wcale mi nie pomogła.

I właśnie wtedy, szukając innych opcji, natknęłam się w Internecie na stronę suplementu Penoxal. Zawahałam się przez chwilę, ze względu na wyższą cenę, ale w końcu wygrała świadomość, że „zdrowie mamy tylko jedno“ i „pieniądze będą – nas nie będzie“. Ulga w bólu brzucha pojawiła się bardzo szybko, już po kilku dniach przyjmowania dwóch tabletek dziennie (2 x 50 mg)! Wcześniej było to dla mnie nie do pomyślenia. Po zużyciu jednego opakowania (czyli po około 2 miesiącach stosowania) myślałam, że to już koniec z bólem, ale bóle brzucha jednak znów zaczęły doskwierać – zdałam sobie sprawę, że jedna dawka mogła być niewystarczająca. Jak czyszczenie klombu z chwastów, których nie wyrwiesz wraz z korzeniem. Dlatego zamówiłam kolejne opakowanie Penoxalu i tym razem biorę większą dawkę: 4 x 50 mg dziennie. Czuję się znacznie lepiej, o dobre 90%, a to bardzo dużo.

Mając ponad dwudziestoletnie doświadczenie z wieloma różnymi suplementami i innymi metodami leczenia, mogę Penoxal z czystym sumieniem polecić.

Informacje o artykule:

Opisana historia jest prawdziwa i została napisana przez panią Katariną. Chcesz również podzielić się swoją historią? Twoja historia innym pomoże w podjęciu decyzji, a Ciebie za to chętnie nagrodzimy.

Jakie jest zastosowanie Penoxalu w gastroenterologii?

Oprócz pozytywnego wpływu na mechanizmy obronne organizmu  Penoxal wspomaga właściwe funkcjonowanie przewodu pokarmowego, co znajduje odzwierciedlenie w dobrej kondycji układu immunologicznego. Wspiera optymalny stan mikroflory jelitowej. Pozytywnie działa też na wypróżnianie, co można wykorzystać również w leczeniu wielu chorób, podczas których dochodzi do uszkodzenia błony śluzowej jelita, a tym samym do zwiększenia ryzyka rozwoju poważniejszych schorzeń. Penoxal ma pozytywny wpływ na proces trawienia, żołądek, jak również układ trawienny. Jest to zatem odpowiedni suplement do ogólnego wzmocnienia organizmu w leczeniu chorób gastroenterologicznych, co w swoich wypowiedziach o Penoxalu potwierdzają lek.med. Anna Galambošová, farmaceuta PharmDr. Tomáš Arndt i inni lekarze. O doświadczeniach osób używających Penoxal można więcej dowiedzieć się TUTAJ.

Opowiedz nam swoją historię

Pomożesz innym, a my Cię nagrodzimy.

Więcej informacji