Dušan R. – zmieniona czynność układu odpornościowego
Jestem mężczyzną tuż przed 30 rokiem życia. Zdrowie i kondycja zawsze były dla mnie priorytetem, dlatego przywiązuję dużą wagę zarówno na wysokiej jakości żywności, jak i aktywności sportowej. Jedyne problemy zdrowotne, jakie kiedykolwiek miałem, to autoimmunologiczna niedoczynność tarczycy stwierdzona w dzieciństwie (w wieku 10 lat) i nietolerancja glutenu stwierdzona w wieku 18 lat. Na przełomie 2019 i 2020 roku, po stresującym okresie w pracy, a następnie męczącej fizycznie podróży do tropikalnych krajów Ameryki Środkowej, zacząłem czuć się słaby, zmęczony i coraz częściej zaczęły pojawiać się lęki, depresja i bóle niektórych stawów. Sytuacja uległa gwałtownemu pogorszeniu w lutym 2020 roku, kiedy po ponad tygodniu spędzonym w łóżku, trafiłem do szpitala z powodu opuchniętych stawów, bardzo niewyraźnego widzenia, częstego oddawania moczu.
Po badaniu stwierdzono u mnie glikemię 36 mmol/l, zdiagnozowano cukrzycę autoimmunologiczną typu LADA i przedstawiono bardzo niepewną przyszłość z niekończącym się balansowaniem między hipoglikemią a zmęczeniem spowodowanym ogromnymi dawkami insuliny. Wszystko to na podstawie „zalecanej idealnej diety dla diabetyków” i hiperglikemii, które oddziałując na naczynia krwionośne, oczy, serce i nerki, skracają życie średnio o 15 lat. Przerażająca przyszłość, zakładając, że wierzysz w opinie lekarzy o „zdecydowanie nieuleczalnych i niezmiennych diagnozach, bo chorób autoimmunologicznych nie da się wyleczyć”.
Dawka insuliny w szpitalu została ustalona na podstawie „profesjonalnych” zaleceń. Podawano mi jedzenie szpitalne składające się w 90% z węglowodanów, które wcześniej spożywałem tylko w minimalnej ilości. Pierwszy krok, który zrobiłem, polegał na tym, że wróciłem do diety ketogenicznej, którą stosowałem przed hospitalizacją. Ku mojemu zdziwieniu moje zapotrzebowanie na insulinę nie tylko zostało ograniczone do minimum, ale całkowicie zniknęło. Powróciło również ostre widzenie, chociaż ból stawów utrzymywał się nadal. Potem nastąpił stresujący okres szukania lekarzy, którzy byliby skłonni rozwiązać mój problem w sposób HOLISTYCZNY i szukać przyczyny, a nie tylko zbadać mnie w sposób farmakologiczny i określić „idiopatyczny” charakter mojej diagnozy.
Wykonałem szereg badań u kilku immunologów, diabetologów, gastroenterologów, endokrynologów, reumatologów i ortopedów. Mój ból stawów oczywiście nie miał przyczyny, którą można było zdiagnozować i dlatego „nie było sensu podejmować próby rozwiązania tego problemu”, a lekarze chcieli faszerować mnie środkami przeciwbólowymi. Procesy autoimmunologiczne i poziomy autoprzeciwciał, które zatrzymują produkcję insuliny w trzustce, zmniejszyły się, ale nie zniknęły całkowicie. Depresja, zmęczenie i niepokój nieco ustąpiły, ale nie ustały. Jedyną miarodajną informacją było odkrycie, że z powodu „nieznanego, prawdopodobnie wirusowego obciążenia”, mam wyraźnie zmienioną funkcję odpornościową – nadmiar niektórych i brak innych wyspecjalizowanych białych krwinek. Jednak nikt jeszcze nie postawił konkretnej diagnozy immunologicznej. Jednocześnie stwierdzono wartości graniczne immunoglobulin związanych z EBV i Borrelią. Ostatnim elementem układanki był test nietolerancji (przeciwciała IgG) na pokarm, który wykazał, że mam silną nietolerancję na prawie 30 pokarmów.
Mając wreszcie zrozumiałe i konkretne informacje, zacząłem podejmować konkretne kroki. Wyeliminowałem wszystkie “czerwone” pokarmy z testu nietolerancji i większość pozostałych. Zacząłem poddawać się hormezie środowiskowej w postaci hartowania, sauny lub kriokomory. Ustąpiło zmęczenie, poprawiło się trawienie, miałem więcej energii, zmniejszył się ból stawów.
Pozostało tylko wyłapać rzekome „wirusowe obciążenie”, które zmieniło moją odporność i definitywnie pozbyć się bólu i sztywności w stawach. Tutaj przyszedł czas na PENOXAL. Po miesiącu stosowania preparatu ZNACZNIE zmniejszyły się bóle stawów, poziom przeciwciał związanych z cukrzycą znacznie spadł, a nawet po próbach ponownego wprowadzenia pokarmów węglowodanowych wykazano, że nie potrzebuję insuliny i mam glikemię osoby zdrowej. Jeszcze bardziej zaskoczyło mnie to, że poziom przeciwciał przeciwtarczycowych (na które byłem „leczony” od dziecka) również spadł, a po dłuższym czasie endokrynolog zredukował nawet dawkę przyjmowanych przeze mnie leków.
Tyle o „nieuleczalności” problemów autoimmunologicznych :).
Stosuję PENOXAL od około roku i muszę stwierdzić, że psychicznie i fizycznie nigdy nie czułem się lepiej. Immunolodzy wciąż nie wiedzą, co się stało z moją odpornością i dystansują się od sprawy. Diabetolodzy i endokrynolodzy nie potrafią tego wytłumaczyć, bo przecież remisja autoimmunologicznej niedoczynności tarczycy i cukrzycy typu LADA jest „niemożliwa”.
Obecnie zajmuję się bakteriami, pierwotniakami i parazytami typowymi dla obszarów Ameryki Środkowej, dokąd podróżowałem i ich możliwym wpływie na odporność, autoimmunizację, a zwłaszcza na stawy, które są moim jedynym utrzymującym się problemem. Mimo że ból zniknął w 90%, nadal czasami boli, a ja nie chcę się pogodzić z tym, że już nigdy nie przebiegnę półmaratonu. Po eksperymentach z odstawieniem PENOXALU, bóle stawów zawsze się nasilają, a oprócz bólu po wysiłku jest jeszcze poranna sztywność stawów dłoni i łokci. PENOXAL z pewnością dobrze wpływa na moją odporność, a jego pozytywne działanie jest niezaprzeczalne.
Jestem wdzięczny, że dowiedziałem się o tym suplemencie diety i zdecydowałem wziąć odpowiedzialność za własne zdrowie i nie powierzać go wyłącznie lekarzom, którzy powielają często nieprawdziwe dogmaty promowane przez przemysł farmaceutyczny. Dziękuję za ten wspaniały produkt, trzymam kciuki i życzę zdrowia wszystkim, którzy go stosują.
Informacje o artykule:
Opisana historia jest prawdziwa i została napisana przez pana Dušana. Chcesz również podzielić się swoją historią? Twoja historia innym pomoże w podjęciu decyzji, a Ciebie za to chętnie nagrodzimy.